Tadaaaaam

         Rozmawialiśmy kilka razy o rodzeństwie dla księcia Fefina i oto słowo ciałem się stanie. Bez większego planowania okazało się, że jestem w ciąży. Zrobiłam od razu betę, bo test sikany mógłby kłamać (jasne, chciałoby się). No cóż, wpadka, bo inaczej trudno to nazwać. Ale gdyby nie to to chybaby książe na zawsze jedynakiem pozostał. To sam początek więc ekscytacja racze hamowana, oczywiście powiedzieliśmy wczoraj rodzicom, bo ja cała zaryczana to co miałam powiedzieć. NO ryczałam pół dnia z emocji, ciesze się i boję. Cieszę, bo w wieku 38 lat wpadka to zakrawa na cud 🙂 boję, bo mam właśnie już 38 lat… Boję, bo pamiętam pierwszą ciążę i puste jajo płodowe w 8 tygodniu. Cieszę, bo pamiętam jak fajna była ciąża z Fefinem i jak lekki był poród. Trochę nie wiem, jak to wszystko ogarnę, boję się że nie pokocham „nowego” dziecka tak jak należy, albo, że „stare” dziecko pójdzie w kąt. A i oczywiście obawiam się, że moja hab. pójdzie się…Bo skoro do teraz się nie ogarnęłam to co będzie z dwójką? Tiaaa jestem ekspertem od wyszukiwania problemów. No i odcyckowanie Fefina, ehhh nie ma lekko. Póki co czekam do maja, pójdę na usg i do ginki. Wybierałam się na cytologię, no to pójdę z ciążą. Poród w grudniu, też sobie termin wybrałam.