Komunia – jak się nie ubierać

Rzutem na taśmę, w ostatnią niedzielę maja przyszło mi wziąć udział w uroczystości komunijnej. Z natury jestem złośliwa i lubię przyglądać się ludziom, a było się czemu przyglądać niestety. Uroczystość na prowincji, duży kościół pełen ludzi więc jest na co patrzeć.(Ale żeby nie było – obserwacja przed i po uroczystości, bo w kościele nie wszystko dokładnie można dojrzeć 😛 ) Nie jestem szafiarką, stylistką ani inną „faszionistką”. Jestem estetką i wychodzę z założenia, że strój ma pasować do figury i do okazji – i tyle.(Mam wielki zadek więc nie noszę obcisłych rzeczy, które go eksponują)

W telewizorze multum programów jak się (nie)ubierać, malować i czesać. Łamy „plotków” i „pudelków” puchną od zdjęć źle ubranych celebrtyek – z masą jadowitych komentarzy. Mamy więc skąd czerpać wiedzę, nie, wiemy lepiej jak ma być. I jak jest? Czasem koszmarnie.

Facetów załatwiam jednym zdaniem: błyszczące garnitury. Masakra jakaś, może na sylwestra, albo inne hallowen, ale nie do kościoła, a i często są to garnitury od ślubu przykuse i nie dopinają się na brzuchu.

Z kobietami jest gorzej – po pierwsze część z nas myśli, że skoro do „ślubu szłam w rozmiarze 36” to w 15 lat i troje dzieci później nadal można się w 36…wbijać.Zwłaszcza, że to komunia, więc tak jakby taki mały ślub. „Laski” opakowane w sukienki jak szynka w siatkę, oj, a do do tego długość 1/2 bardzo masywnego uda. Jeśli nie przyciasna kiecka to spodnie, getry dopasowane tak, że przez materiał widać celulit. Z butami też jakiś horror – szpilka musi być, co z tego, że nie nie umie się na niej chodzić .Gibanie się na boki i stopy skrzywione do środka to standard. Jeśli nie szpilki to baleriny, do tego spódnica do pół łydki i mamy panią kaczkę. Taka długość mało komu służy, a do płaskich butów… Widziałam też całkiem sporo sandałków i butów z odkrytymi palcami w połączeniu z grubymi rajstopami, no średnio to wygląda. W sumie tylko kolory mi się podobały,

Ostatnia kategoria – dzieci, ale nie te „komunijne”. Te w sumie zupełnie nieźle wypadają, no chyba, że mama ma ambicje być „stylistką” swego dziecia.W końcu komunia zobowiązuje. Kilku chłopców(ok 5-6 lat) miało włosy postawione na żel, znalazł się jakiś nieszczęśnik z „uroczym loczkiem” na karku, a chłopię ze 12 lat miało. Generalnie chłopcy powbijani w marynarki i ozdobieni krawatami na gumkę. Tylko jeden spowodował, że się za nim obejrzałam: szafirowa marynarka, takaż muszka, a na nogach  zielone fluorescencyjne „adidasy”. Dziewczynki w większości w ładnych sukieneczkach, kilka w taftach i cekinach, ze dwie w „tutu”.

Bolały mnie trochę oczy od tej rewii, ale co tam, jak komunia to komunia, folklor taki.