Procesja „Bożego Ciała”

 Procesja     Wczorajsza procesja jak zwykle mnie rozczuliła. Zawsze jest tak samo – idę i się wzruszam. Moje chodzenie do kościoła coraz częściej wydaje mi się bez sensu, ale procesja to co innego 🙂

      Właściwie nie wiem dlaczego, ale zawsze lubiłam „Boże Ciało” i to poczucie wspólnoty w procesyjnym przejściu przez osiedle. Śpiewy i modlitwy, sypanie kwiatów, cała ta kiczowata otoczka. Feretrony, poduszki, wstążki, różaniec, hostia pod baldachimem. To takie niedzisiejsze, takie nierzeczywiste, może dlatego tak to lubię? Klękanie na ulicy, oglądanie sąsiadów, podziwianie ołtarzy, przecież to sytuacja zupełnie oderwana od codzienności. I te pieśni (właśnie doczytałam w wikpiepdii, że to Trisagion)

        Od powietrza, ognia i wojny

zawsze mam ciarki jak to słyszę, zwłaszcza jak pomyślę jak wiele pokoleń przede mną to śpiewało.

           Święty Boże, święty mocny

Śpiewam chociaż nie wiem czy w to wierzę, moja wiara lub niewiara w czasie procesji przestaje się dla mnie liczyć. Idę z tłumem i czuję się mocna siłą współwiernych. Trochę zaczadziała od dymu kadzidlanego, zmęczona od słońca, wtedy myślę, że to piękne. Że mogę wyjść i manifestować swoją wiarę. Żeby było śmieszniej na co dzień nie mam potrzeby manifestowania czegokolwiek. To, że chodzę lub nie do kościoła to wyłącznie moja sprawa. Ale procesja to co innego 😛

       Od nagłej a niespodziewanej śmierci – zachowaj nas Panie

    Z tym wersem zawsze mam problem, nagła śmierć wydaje mi się lepsza od powolnego umierania. Wiem, wiem tu chodzi o nagłą i nie pozwalającą „przygotować się” w sensie sakramentalnym. Idę i myślę, że jednak chyba wolę nagle i niespodziewanie.

    I kiedy tak procesja przechodzi przez całe osiedle, patrzę na ten tłum, ciągle jeszcze tłum, i zastanawiam się co nas łączy? Wiara czy już tylko tradycja? Nadzieja na przyszłe życie czy jedynie folklor? Czy jeśli wymrą już wszystkie staruszki będzie komu nieść różaniec, czy będzie komu zmobilizować rodzinę do pójścia na procesję?

    Jeżeli Kościół szybko nie zacznie pozbywać się czarnych, nomen omen, owiec ze swych szeregów, jeśli nie przypomni sobie o swojej bądź co bądź służebnej roli, kiepsko to widzę. Jeśli nic się nie zmieni moje dzieci, kiedy będą dorosłe, będą wspominać procesje jako zapomniany zwyczaj.