Bezdomna – K. Michalak

Książki Katarzyny Michalak omijałam do tej pory dość skrzętnie. Jakieś sklepiki, jagódki cukierenki – literatura aż nadto babska. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Zupełnie przypadkiem wypożyczyłam książkę: Bezdomna. Nazwisko autorki nic mi nie mówiło, dopiero potem sprawdziłam co jeszcze napisała i przypomniałam sobie, że ją omijam.

Gdybym nie wiedziała, że to fikcja mogłabym pomyśleć, że jest tu jakiś wątek autobiograficzny autorki. Czyta się jak wspomnienia realnie żyjącego człowieka. Czyta się dobrze i szybko. Wszystko dość składnie i logicznie powiązane i napisane dobrą polszczyzną, Dobrą czyli bez knajackich wtrętów, silenia się na oryginalność. Tytułowa bezdomna chce popełnić samobójstwo, przeszkadza jej w tym, zupełnie przypadkiem, była kochanka jej byłego męża. Nawiązują specyficzny kontakt i wtedy opowieść zaczyna się snuć… Nic nie jest do końca takie jak się wydaje, kolejne opowieści pokazują dramaty – mniejsze i większe, rozczarowania, trywialnie rzecz ujmując; koleje losów bohaterek. Łatwo się z nimi zżyć, ale im bliże końca tym trudniej zrozumieć. Wszystko zapętlone, nieoczywiste i bardzo smutne. Koniec książki zaskakuje i nie jestem w stanie napisać czy kończy się dobrze czy źle. Z jednej strony dobrze bo okazuje się, że… Z drugiej strony jednak źle, bo… Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć. Generalnie – podobało mi się, ale po skończeniu było mi smutno, bardzo smutno.

Poszukałam recenzji tej książki i okazuje się, że większości się nie podobało, że za dużo zbiegów okoliczności, naciągane, nudne. Zbiegów okoliczności sporo, ale w życiu i tak bywa. Naciągane? Nie wydaje mi się. Nudne? Zdecydowanie nie.

Warto przeczytać, nie żebym namawiała do szukania i kupowania akurat tej książki, ale jeśli komuś akurat wpadnie w oko to niech nie zraża się nazwiskiem autorki od babskiej literatury.

A, zapomniałabym – książka z biblioteki 🙂