Fakt przesadził! Czy aby na pewno?

Internety pałają świętym oburzeniem – „Fakt” pokazał na okładce zdjęcie konającego dziecka! Jak oni mogli? No jak? A no po prostu. Walka o czytelników. Popyt podaż. Wy chcecie więcej? Damy więcej!

Dziennikarka, która zrobiła zdjęcie tłumaczy, że twarz dziewczynki miała być „zapikselowana”. A gdyby powstrzymała się przed naciśnięciem guzika w aparacie? Mogła zrezygnować z tego zdjęcia? Mogła, ale przecież to reporterki obowiązek

                                 być hieną

     Kolejne granice są przesuwane, a nas coraz mniej dziwi, coraz mniej oburza. W wieczornych wiadomościach pokazują  krew, wraki samochodów, ludzi przykrytych płachtami, masowe groby pomordowanych, wystające kości, czaszki… A my co? Spokojnie jemy kanapki, siorbiemy herbatę patrząc na śmierć.

       Ilość pokazywanych okrucieństw jest skuteczną szczepionką, obojętność wobec „obrazków” z tv jest normą. Kilka lat temu pokazali w jakichś wiadomościach wycieraczkę samochodową pełną krwi. To był obrazek do wiadomości o  śmierci Waldemara Milewicza – reportera wojennego. Pamiętam do dziś, bo zrobiło mi się słabo na ten widok.

      11 lat później takie widoki przestają mnie ruszać, przywykłam. To straszne, ale właśnie tak, przyzwyczaiłam się do śmierci „na żywo” w telewizji.

       Teraz Fakt pokazał co pokazał, a my się oburzamy. Dlaczego? Przecież to norma, ktoś kupuje tę gazetę, ktoś szuka takiej rozrywki. Ja nie, a TY???