Kobieta luksusowa i elegancka. Czyli znowu nie ja.

           Do przemyśleń zmusił mnie znowu pobyt na placu zabaw. Spotkałam tam tabun matek idealnych, na początku było cztery potem sześć, potem część poszła inne przyszły – a ja trwałam zaparkowana przy piaskownicy. Jestem matka socjopatka i się nie integruję – bo nie. Ale strzygę uchem i notuję – bo lubię.

          Matki idealne

W sensie wizualnym, bo głębiej kto je tam wie. Wszystkie szczupłe i zadbane, umalowane i uczesane. Ja przy nich hmmm powiedzmy, że bez makijażu i dalej nie komentuję. Zaczęłam słuchać o czym gadają, zawsze czegoś się człowiek nauczy – no prawie zawsze. Wczoraj było o

                              Paznokciach

a w szczególności o „mani” i „pedi”. Wszystkie matki idealnie miały zrobione pazury – u rąk i nóg – kolory fajne – widoczne z daleka. Jedna zaczęła narzekać, że nowa kosmetyczka tak jej spaprała paznokcie, że musiała zmyć po powrocie do domu. Druga tłumaczyła do kogo trzeba iść i dlaczego omijać Ukrainki (u nich jakoś inaczej malują). Kolejna, że nie pamięta już kiedy sama malowała paznokcie u nóg. I tak przez 20 minut! Potem na szczęście przeszły do suchych pięt i obowiązkowym pedikiurze koniecznie u pani K.

zg 017
ten paznokć czeka na zrobienie

    I tu popatrzyłam na swój lekko schodzący lakier na palcach u stóp, no co, jak już maluję to palce też trochę.(W ogóle, jak pomaluję paznokcie to wyglądam trochę jakby robiły to niewidome dzieci w ramach terapii zajęciowej.) Zaczęłam zastanawiać się nad zasadnością udania się do „studia paznokcia” celem fachowego polakierowania.Wpadła mi jednak w ucho cena „mani ze wszystkim- 60 a pedi 80 zł”, nie wiem czym jest wszystko, ale chyba wolę wydać to na książki albo wejściówki na basen.

         Aby poczuć się jeszcze mniej jak kobieta luksusowa i elegancka, zaczęłam podziwiać garderoby idealnych. Wszystkie były w jasnych letnich sukienkach – czystych i uprasowanych!!!  Ja po całym dniu z dzieciakami jestem z lekka wymięta i przybrudzona – marchewka na kieszeni bluzki (ale bluzka w kratkę to prawie nie widać). I w ogóle jasna sukienka? Mnie się takie brudzi w chwili założenia, od powietrza chyba. Ja na plac idę do roboty – huśtam, dźwigam, siedzę w piachu 🙂 Ciuch wygodny a nie ładny i modny.

                                Moda

To dla mnie zagadkowa sprawa, nie rozumiem jak kobieta może pół dnia spędzić w centrum handlowym.  Jak muszę coś kupić to wymiękam po 3-cim sklepie – wszędzie to samo. Kompletnie nie czuje mody, ubieram się w to co mi się podoba i w czym wydaje mi się, że wyglądam nieźle. Chociaż czasem zakładam coś w czym wyglądam słabo, ale sytuacja wymusza. Zimno deszcz i do domu daleko.

 

Drezno -Łaba
Kreszowy dresik – w drodze (bardzo, bardzo dawno temu)

Najgorsze jest to, że nie przeszkadza mi to wcale, gorzej, wisi mi to. Jako jedyna nie „zrobiona” matka na placu czuję się całkiem dobrze. Co prawda to wersja popołudniowa, przed południem dominują nianie i babcie – przy nich jestem bywam elegancka 🙂

A Ty matko czytelniczko – na plac mejkap i kiecka czy dresik i błyszczyk?