Metoda Domana – naucz niemowlę czytać

 …….Kiedy urodził się Fefin nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, że jest nad wyraz uzdolniony 🙂 Postanowiłam jak najszybciej nauczyć go czegoś spektakularnego – padło na czytanie. Wszak czytanie to nie hobby a styl życia. Zabrałam się do tego naukowo, przekopując stosy książek i megabity internetów. Tak trafiłam na metodę Glena Domana. Nabyłam drogą kupa niezbędne materiały, zabrałam się do dzieła z zapałem i…. po kilku miesiącach (3-4 najwyżej) dzieć nie czytał – zapał opadł.

          No dobra, żeby nie wyjść na zupełną wariatkę – nie zakładałam, że Fefin mając ok roku będzie czytał 🙂 Zachwyciłam się metodą Domana i wcielałam ją w życie, aż mi się znudziło – nie doprowadziłam do końca. Teraz od kilku tygodni „uczę czytać” Polyannę, Fefin się włącza i tym razem mam zamiar doprowadzić „projekt do końca.

metoda Domana
Polyanna czyta

           Teraz szczegóły – czyli co też ten Doman wymyślił. Przeczytałam bardzo dobrą książkę, z której dowiedziałam się, że każde, absolutnie każde dziecko, niezależnie od jego rozwoju intelektualnego może nauczyć się czytać. Nie musimy czekać, aż zacznie mówić!

Jak to działa?

      Bardzo prosto, dziecko uczy się wyglądu liter i słów tak jak odróżniania zwierzątek na obrazku. Tu działa ten sam mechanizm – łączy to co widzi z tym co słyszy.  No właśnie – widzi. Aby uczyć czytać metodą Domana musimy mieć „materiały naukowe”. Ambitni rodzice ponoć przygotowują je samodzielnie. Ja aż tak ambitna nie jestem- kupiłam zestaw na znanym portalu aukcyjnym.

Na czym polega metoda Domana?

    Na pokazywaniu dziecku zestawu słów. Przygotujcie się na ciężką pracę, codzienna „nauka” zajmie wam co najmniej 20 sekund! Trzy razy dziennie pokazujemy jeden zestaw 5 słówek (wersja minimum) lub 5 zestawów (wersja hard core). Każde słowo pokazuje się tylko tyle czasu ile trwa jego przeczytanie. Czyli szybko. Pokazujemy w odstępach nie mniejszych niż 30 minut. Kilka zestawów to dla mnie zbyt skomplikowane 🙂 więc  nie wiem jak to czasowo wygląda. Codziennie wymienia się w zestawie jeden wyraz, czyli każdy wyraz pokazywany jest przez 5 dni po 3 razy dziennie.

metoda Domana

Jak wyglądają „pomoce naukowe”?

W pierwszym pakiecie (etapy I i II) jest 125 słówek i 75 wyrażeń dwu wyrazowych (sporo, dlatego nie robiłam sama), karty mają długość ok 60 cm i szerokość ok 10 cm – napisy na początku mają wielkość czcionki 80mm i zmniejszają się stopniowo do 50 mm. Napisy są czerwone – żeby przykuć uwagę „ucznia”.

W drugim pakiecie (etapy III i IV) jest 84 karty ze zdaniami 3 wyrazowymi i 116 z bardziej złożonymi, czcionka zmniejsza się do 20 mm i kolor stopniowo zmienia się na czarny. Po zakończeniu tych etapów dziecko powinno umieć czytać proste zdania.

 Jest jeszcze etap V czyli czytanie prostych  książeczek.

metoda Domana

        I tyle, tylko tyle, albo aż tyle. Tym razem mam zamiar się solidnie przyłożyć i przejść przez dwa pierwsze etapy. Póki co Polyanna jest zainteresowana i na hasło „czytamy” odrywa się od zabawek, Fefin nie chce być gorszy i „czyta” z nami powtarzając usłyszane słowo. Postanowiłam jednak, że nic na siłę, jeżeli przestanie ich to bawić nie będę zmuszała. Co prawda chciałabym, żeby szybko nauczyli się czytać, ale musi być chęć także z ich strony. Ja w wieku Fefina już czytałam, ale z opowieści mamy wynika, że bardzo tego chciałam i cały czas dopytywałam się „jaka to literka”. 🙂

Nauka czytania nawet dla Pollyanki to nie jest zabieranie dzieciństwa. Wczesna edukacja jest zabawą dla obu stron,  jest rozwijaniem potencjału, który w dziecku drzemie. To kolejny sposób na spędzanie czasu razem, a przy okazji nauka, czy może raczej wstęp do nauki.

        Próbował ktoś z was nauczyć dziecia czytać długo przed posłaniem do szkoły? Myślicie, że to działa? Ja odpowiem najwcześniej za kilka(naście) miesięcy.