Mama smoczek – książka której nie napisałam

    „Mama smoczek” Magdy Fres to kolejna w tym roku książka, o której napiszę kilka słów. Pozycja z gatunku: ło matko, zostałam matką, jakie to cudowne, nikt tak się nigdy nie czuł jak ja.  Pewnie gdybym była bezdzietną singielką nawet bym nie spojrzała w stronę tej książki, a nawet jakby to nie wiem czy bym zrozumiała. 🙂  Więc jeżeli zabłąkała się tu jakaś nie matka… może się nudzić.

Mama smoczek

         Książkę z biblioteki przytargała moja madre, czytała i co i rusz opowiadała mi po kawałku, mówiąc: o, tu jest zupełnie jak o tobie.

Tak wygląda życie intelektualistki feministki, po doktoracie i z językami, kobiety twórczej, lubiącej sport i kulturę, i wreszcie – matki karmiącej.

Nasze doświadczenia z początków karmienia identyczne, z tym, że ja wytrwałam dłużej 🙂 , ale początki takie same. Fefin jadł czterdzieści minut co dwadzieścia minut.

          Czytałam i się śmiałam, bo tak jakbym czytała swoje myśli. Jakbym odnalazła siostrę bliźniaczkę, która przeżywa to co ja, tak samo to odbiera, z tą różnicą, że ona to opisuje. Podobne przeżycia miewają wszystkie matki, jasne, wiem, ale… Ja długo byłam przekonana, że nie chcę mieć dzieci – ona też. Decyzja o ciąży – w obu przypadkach – nagła i spontaniczna. Obie przeżyłyśmy stratę pierwszej ciąży, a mamami zostałyśmy po 35 roku życia.

        Jak czytałam o płaczu w szpitalu i paraliżującym strachu – wypisz wymaluj ja. I to ciągłe poczucie winy, że nie jestem szczęśliwa, chociaż powinnam, to ciągłe drżenie, że przecież jest zbyt dobrze, żeby o mogło być prawdziwe i tak na zawsze. Naprawdę dziwne trochę jest czytać:

A jeśli chciałam wyrazić swoje zdanie, to często słyszałam: „Małgośka, nie histeryzuj.” Byłam strasznie spacyfikowanym dzieckiem. Całymi latami robiłam nie to, co chciałam, A przede wszystkim uczyłam się, bo wtedy dawano mi święty spokój.

Ze mną też tak było, tylko mi tak zostało, ciągle robię to co powinnam, a nie to co chcę.

         I jeszcze jedno podobieństwo – lekki świr na punkcie zdrowego jedzenia. Po urodzeniu dzieci znacząco mi się pogłębiło 🙂 Po Fefinie prawie przestałam solić, teraz prawie odstawiłam mięso. Czytanie etykiet to już norma. Próby zdrowego gotowania też są „doceniane” zgodnie z regułą – niezbyt to smaczne, ale zdrowe chociaż. Pilnuję co dzieci jedzą i jakich kosmetyków używamy. Do zupełnych eko-oszołomów obydwu nam daleko, ale jesteśmy na dobrej drodze 🙂

      Wreszcie –  obie jesteśmy szalenie zakochane w naszych dzieciach, jesteśmy dumne i zachwycone (ja razy dwa) każdym pierwszym krokiem, uśmiechem, słowem…

     20160116_164613

    Nie koniecznie lubię wychodzić z domu – w sensie z wizytami i na imprezy ze znajomymi. Małgośka też tak ma! Perspektywy Sylwestra u sąsiadów wpędza ją w dołek – jak świetnie znam to uczucie. Okazuje się, że na takie uczucia jest fachowy termin: cookoning – zdecydowanie to mam 🙂

    Komu „Mama smoczek” się spodoba? Tym wszystkim, dla których macierzyństwo to wyzwanie, a jednocześnie ciągłe stąpanie po niepewnym gruncie. Mamy przebojowe i poukładane, pewnie nie będą zachwycone. Każda mama nieco zagubiona powinna przeczytać tą książkę, bo dowie się, że nie jest sama 🙂

    Jeszcze jeden cytat na koniec – też w 100% ja:

„Są tacy ludzie, którzy zawsze wiedzą, czego chcą. Zazdroszczę im tego. Ja nie wiedziałam co jest dla mnie ważne, bo za bardzo byłam zajęta zapewnianiem sobie świętego spokoju i spełnianiem oczekiwań rodziców. Nadal, kurde, nie wiem, czego w życiu chcę. Wiem, że potrafię pisać, lubię to robić i nie zamierzam przestawać. Wciąż nie wiem, czy chcę prowadzić zajęcia na uniwersytecie. (…) Chyba nie chcę mieć już nic wspólnego z nauką, nauczaniem, ośrodkami i stopniami naukowymi, egzaminacyjnym stresem.”

     Gdybym potrafiła tak pisać o wszystkim, o tym co czuję, czego się boję, czego chcę – mogłabym napisać tą książkę. Ja jednak ciągle piszę dość zachowawczo, nie potrafię (póki co) przestać przepuszczać tego co piszę, przez filtr: co ludzie powiedzą. Może pochwalenie się blogiem wśród „prawdziwych” znajomych było błędem?

Zdarza Wam się przeczytać coś o sobie, ale nie swojego autorstwa?