500+ entuzjazm umiarkowany raczej

    Wszyscy się na ten temat wypowiedzieli, więc swoje 3 grosze dodam i ja. Sama idea dołożenia mi 500 zł miesięcznie bardzo mi się podoba. W końcu to 6 tysięcy rocznie, kwota  może nie zawrotna, to nieco ponad dwie moje pensje netto. Jednak w żaden sposób mnie to nie skłoni do poczęcia kolejnego dziecia. W końcu dzieci nie rodzi się dla kasy, ani nawet dla przysłowiowej szklanki wody na starość.

Dlaczego 500

a nie 400, albo 600? Podobno taka kwota brzmiała najlepiej w kampanii wyborczej. Może i tak, bo jest to już jakaś kwota. Można ją dołożyć do czesnego w szkole/przedszkolu/żłobku, wykupić dodatkowe zajęcia typu basen/karate/taniec etc, a można wydać na wakacje, albo  odkładać na studia. To jednak opcja nie dla najbiedniejszych. W rodzinach biednych (nie koniecznie patologicznych) te pieniądze rozejdą się na jedzenie i rachunki, dziecko niczego dodatkowego z tego miało nie będzie.

       Idea sama w sobie może i nie jest zła :

pomagamy wszystkim

w szczegółach nie zupełni mi się podoba. Pieniądze dostaną wszyscy mający przynajmniej 2 niepełnoletnich dzieci – tu nie podobają mi się dwie rzeczy. 

– wszyscy – powinien być jakiś próg dochodowy, bo czy naprawdę stać nas na 500 zł dla kogoś, kto tyle wydaje „na waciki”?

– tylko do 18 roku życia. Z tego co wiem maturę zdaje się w wieku 19 lat, czyli w tym czasie kiedy często potrzeba „wsparcia” w postaci korepetycji, rodzinie zabiera się te dodatkowe pieniądze, a młodsze rodzeństwo staje się tym „pierwszym”, na które nic się nie należy.

 500

   Jest jeszcze jedna rzecz co do której mam pewne obawy. Czy przypadkiem nie jest to przyczynek do wykluczenia z rynku pracy całkiem sporej grupy kobiet? Imaginujmy sobie rodzinę z 5-tką dzieci – mam akurat taką na oku – czy mama w ciągu najbliższych 10 lat pomyśli o powrocie do pracy? Zakładając, że dostanie 2,5 tys i nie marzy o spędzaniu 8h w pracy, będzie wolała „siedzieć” w domu. Co potem? Dziura w życiorysie zawodowym i brak składek emerytalnych. Zyskają na tym dzieci, to fakt. Ale może się zdarzyć, że taka piątka wychowuje się w rodzinie alkoholików, co wtedy zyskują? Dodatkowe dni awantur i libacji?

    Ta ustawa jest zrobiona zupełnie bez głowy, pod publikę i na kolanie, chyba tylko po to, żeby pokazać, że COŚ się udało. Ale na jak długo i jakim kosztem?

Póki co trzeba wypełnić 9 stronicowy wniosek i pewnie odstać swoje w kolejce, żeby go złożyć. Papierowe wnioski w dobie internetu i wszechwiedzy o nas wszelkich urzędów, wydaje mi się kuriozalne. Hektary lasów, morze tuszu, energia elektryczna na druki i kilometry półek, na których te wszystkie wnioski staną. I to co roku na nowo! To też są koszty, ale kto by liczył…