Listy do Małgosi – książka o oswajaniu żałoby

Trafiłam na tę książkę w bardzo dobrym momencie. Od miesiąca trenuję się w oswajaniu żałoby, a ciągle słabo mi idzie. Artur Cieślar napisał naprawdę wartościową i wzruszającą książkę.

„Listy do Małgosi. Jabłoń nadal kwitnie”(klik).

Przyjaźnił się przez lata z Małgorzatą Braunek, towarzyszył w jej odchodzeniu, a potem …

Swoje uczucia przełożył na język książki, bardzo udatnie przełożył. Czytając tą książkę doszłam do wniosku, ze podejście do żałoby jest dość uniwersalne. Trochę  szkoda, bo myślałam, że moje uczucia są unikalne, no cóż. Wielokrotnie podczas lektury myślałam dokładnie to samo co Cieślar.

Nie będę pisać co czuję, jak się czuję – tyle tylko, że po miesiącu wcale nie jest lżej. Jeszcze nie. Przepiszę kilka cytatów bardzo mi pasujących, a jednocześnie chyba zachęcę do czytania.

Rok 2014 to obcowanie z odchodzeniem bliskich, ze śmiercią. Oswajam to w sobie. Kiedyś była to dla mnie bestia wierzgająca kopytami, uderzająca rozpaczliwie skrzydłami, raniąca pazurami. Tak, do śmierci można przywyknąć. Nie że przywykam do nie jak do krótkowzroczności, ale dostrzegam, że jest elementem naszego istnienia i odrzucanie jej boksowanie się z nią są bezcelowe. s.91

Dobrze, że nie odeszłaś nagle. Nagła śmierć nie jest błogosławieństwem dla tych, którzy pozostają, i pewnie nie bywa też dla tych, którzy odchodzą, pozostawiając po sobie chaos niedokończonych wątków. Nie wiem, czy zmarli, którzy odeszli nagłą śmiercią, zadają sobie pytania, czy też mrożą ich góry lodowe miliona pytań tych pozostałych przy życiu. s.139

Nie ma dnia, żeby nie pojawił się kontekst, który skłaniał do wspomnienia Ciebie. Nie ma dnia, żebym pomyślał, że byłaś… I znowu ten czas przeszły. s.159

Do nieobecności człowieka, który wiele dla nas znaczył, przywyka się tak samo, jak ofiary wypadków przywykają do utraty kończyny, oka, ucha. Tego właśnie oczekują od nas świat i ludzie. Tego pragnie od nas Życie. Właśnie Życiu najbardziej zależy na tym abyśmy przywykli do nieobecności tych, których kochaliśmy, a którzy odeszli. Na niczym tak Życiu nie zależy jak na tym, abyśmy go nie odtrącali i nie uczepili się idei pójścia za tymi, którzy porzucili swoje ciało. Gdyby nie ten Głos Życia, wlókłby się za nami smętny welon nieobecności, całun braku, drętwa poświata. s. 162

Przestrzeń nie ma końca ani granic. Wszechświat jest bezkresny. Takie też jest nasze w nim wędrowanie. Uśmiechasz się? s.199

Nie trzeba być w żałobie, żeby zachwycić się ciepłem tej książki. Serdecznie polecam.