Tanatoturystyka – śmierć atrakcją turystyczną

      Wczoraj byłam w Warszawie na pogrzebie „ojca” mojego doktoratu. Wiosna w tym roku kiepska, dwa pogrzeby, jeden na początek drugi na koniec. Smutno, boli, ale cóż poradzić, taki lajf. Pogrzeb na starym pięknym cmentarzu, niestety nie miałam czasu zwiedzać, ale wiem z „wiki”, że leżą tam min Wisłocka, Wedel i Braunek.

     Przy okazji tej smutnej uroczystości przypomniałam sobie, że mam tekst dotyczący śmierci i zwiedzania, jakkolwiek kuriozalnie by to nie brzmiało. Ludzie na wszystko znajdą nazwę, ta brzmi:

Tanatoturystyka

Kiedyś wystarczyło wyjechać na wakacje za którąkolwiek granicę i po powrocie można było brylować w towarzystwie chwaląc się tymi Bułgariami, Węgrami, a co bogatsi nawet Grecją… Teraz kiedy tego typu wyjazdy są już w zasięgu finansowym prawie każdego, aby po powrocie z wojaży zaszpanować trzeba wymyślać coraz bardziej oryginalne wakacje. I to nie chodzi już o odległe kraje, bo te można obejrzeć w sieci, ale raczej o to co jedzie się zwiedzić i co uda się uwiecznić na fotografiach. Nie wystarczy już oglądanie ruin czy muzeów, trzeba zobaczyć COŚ, pojechać GDZIEŚ, gdzie nie był i czego nie widział jeszcze nikt z naszych znajomych.

Proszę bardzo o oto nowa, gorąca oferta

dla turystów poszukujących mocnych wrażeń – tanatoturystyka

 zapraszamy na oglądanie miejsc śmierci. Jest całkiem sporo miejsc atrakcyjnych turystycznie właśnie dlatego, że wiążą się ze śmiercią. A jest ona jedyną rzeczą pewną aczkolwiek ciągle jej nie rozumiemy i chyba większość z nas perspektywa spotkania z „mrocznym żniwiarzem” napawa lękiem. Skoro nie da się czegoś uniknąć to próbujemy nasze lęki jakoś oswoić.

      Cmentarze – nikogo nie dziwi, dbanie o groby, zanoszenie na nie kwiatów i zniczy to naturalny sposób okazania szacunku i pamięci oraz jako element tradycji. Nie znam zbyt wielu osób, chyba nawet nikogo, kto pasjami chadza na pogrzeby*, ale są ludzie, którzy lubią cmentarze „zwiedzać”.

    Cóż przyznam, że ten rodzaj turystyki i mnie samej nie jest obcy. Jednak proszę zrozumcie – jakżeby można pojechać do Paryża i nie zobaczyć grobu Morrisona 🙂 (mnie wystarczyło oglądanie, ale innym chyba nie i dlatego Jim ma stała opiekę – barierki i ochroniarz), jak nie „odwiedzić” Chopina, Balzaka, Delacorix’a czy Edith Piaf.

Dla wielu „zwiedzaczy” koniecznie fotka oczywiście na odpowiednim tle – tak, tak wszyscy fotografują się z Morrisonem, właściwie z jego grobem, ale zawsze. A ja nie!

orlęta1

A we Lwowie cmentarz Orląt i grób Konopnickiej – wszystkie polskie wycieczki składają tam kwiaty.

cmentarz4

      Jeśli podróż do Włoch – żelaznym punktem programu jest cmentarz na Monte Cassino i oczywiście grób Jana Pawła II. Jak już Rzym to Koloseum – miejsce wielu śmierci. Włochy są w ogóle pod tym względem fascynujące – w każdym prawie kościele znaleźć można, lepiej lub gorzej zachowane, szczątki jakiegoś świętego np. widziana przeze mnie św Klara w Asyżu.

     Komu nie wystarczą groby może wybrać się do miejsc kaźni czyli obozów śmierci rozsianych w całej Europie: Oświęcim, Dachau, Buchenwald – niestety jest w czym wybierać. Chociaż dla mnie świadomość, że chodzę po tej samej ziemi po której chodzili jeńcy jest przerażająca, wchodzenie do baraków i oglądanie zdjęć i pamiątek jest też bardzo poruszające.

Jeżeli jednak komuś mało i poszukuje jeszcze więcej dreszczyków to i dla niego coś się znajdzie – wyprawy do miejsc w których zginął ktoś znany. I znowu zapraszamy do Paryża – Tunel Alma to tu zginęła księżna Diana i Dodi Al-Fayed.

     Niedawno dołączyło nowe „bliskie sercom” Polaków miejsce – Smoleńsk. W Polsce można zobaczyć tamę na Wiśle we Włocławku – tam zginął zamordowany ks Józef Popiełuszko.

      Stać nas na opuszczenie Europy? Proszę bardzo: magazyn z którego okien strzelano do Kennediego, Ground Zero, Pola Śmierci w Kambodży,

    Są to też wędrówki śladami słynnych morderców na przykład Kuby Rozpruwacza i mu podobnych.

A dla absolutnych „freaków” proponuję wycieczkę antropologiczną na przykład do Rumunii gdzie oprócz tradycyjnego podróżowania do grobów bliskich istnieje tradycja rozkopywania grobów – celem sprawdzenia czy ze zmarłym wszystko dobrze, czy aby nie przepoczwarzyli się w wampira.

Psychologowie tłumaczą zjawisko tanatoturystyki potrzebą „bezpiecznego doświadczania śmierci”, hmm może i tak. Jednak mnie to chyba nie bardzo kręci. Przyznawajcie się – lubicie cmentarze i tym podobne „rozrywki”? A może macie do dodania coś co powinno się zobaczyć?

*Co prawda był taki film „Harold i Mode” o ludziach, którzy właśnie tak spędzali wolny czas