Odbieram synowi dzieciństwo!

W lutym Fefin skończy 6 lat, najwyższa więc pora, żeby zaczął zarabiać na swoje utrzymanie. Na razie pomaga na budowie, w ogrodzie i węgiel wozi, ale w zimie mam nadzieję coś jeszcze znajdzie. Odbieram mu dzieciństwo, w końcu traktowanie go jak dziecko to jakiś nowożytny wymysł.

Foundry / Pixabay

Gdyby tak było faktycznie byłabym wyrodną matką bez serca, a ja tylko zapisałam dziecko do zerówki. Chociaż nie do końca byłam pewna czy mi się to udało (o czym pisałam tu) .

Kilka dni temu zupełnie obca kobieta na wieść o tym, że pięcio i pół letnie dziecko chodzi do zerówki, powiedziała, że

odbieram mu dzieciństwo

Gdyby nie zmiana ekipy rządzącej, obecność pięciolatków w zerówce byłaby obligatoryjna, a tak wychodzę na nieczułą matkę co to się chce synka z domu pozbyć. Gdyby chodził do żłobka czy przedszkola byłoby ok, ale do zerówki? No way!

Póki co dzieć nie narzeka, a co więcej, twierdzi, że jest fajnie. Ma do zabawy dużą grupę dzieciaków, zabawki inne niż w domu i plac zabaw. Ja przy okazji mam kilka godzin ciszej w domu.

Westfale / Pixabay

Wczoraj wchodząc do szkoły na karate (tak, zmuszam do aktywności fizycznej już drugi rok) musieliśmy przejść przez szpaler osób wręczających nam ulotki. Dostaliśmy ich dokładnie 10.
– szkoły językowe 5 sztuk
– robotyka
– gimnastyka
– nauka osiągania sukcesu
– platforma edukacyjna
– kursy jak się uczyć
Dodatkowo w zerówce zaproponowano karate, angielski i taniec.

Nic tylko zapisywać i rozwijać. I tu już nikt nie mówi o odbieraniu dzieciństwa. Zapisując na tysiąc aktywności pozalekcyjnych nie odbieram ale daję szanse i  inwestuję w przyszłość. Tiaaa, oczywiście, i każdy 7-8 latek tego potrzebuje i oczywiście to udźwignie.

Kiedyś były korki dla potrzebujących – ale w zdecydowanie późniejszym  czasie, a dla pozostałych zajęcia typu kółko zainteresowań w szkole (za darmo!). Ja chodziłam na kółko historyczne, biologiczne i… młodego przedsiębiorcy 🙂 Oprócz tego było harcerstwo i zajęcia w domu kultury.

Teraz zajęcia poza lekcyjne to świetnie prosperujący biznes żerujący na rodzicach. Żerujący, bo wmawiający nam, że jak nie zaczniemy douczać dziecka już teraz, natychmiast, to nic z niego dobrego nie wyrośnie.

Fefin póki co ma karate, jeśli będzie chciał coś więcej pogadamy, na pewno nie będę uszczęśliwiać go na siłę.