Dzieci mamy tylko na chwilę

Poniedziałek po południu, boli mnie głowa, próbuję zasnąć. Dzieci bawią się w pokoju obok z małżonem. Wrzask jakby obdzierały się na wzajem ze skóry. Gdyby nie wybuchy śmiechu wstałabym i zobaczyła co się dzieje. Jednak w takim tumulcie nie da się zasnąć. Leżę tylko i cieszę się, że aktualnie nikt niczego ode mnie nie chce. Dochodzę do wniosku, że chyba na tym polega szczęście – radosne dzieci urywające sobie głowy! Za 10 lat w domu będzie cisza, no chyba, że przerywana rykiem muzyki. Jak będą nastolatkami nie będą już tarzać się po dywanie i wyrywać sobie zabawek. Przecież jeszcze chwila i Fef zacznie oganiać się od młodszej siostry, oboje będą na siebie fukać i pokrzykiwać. Oj, zatęsknię do dzisiejszych wrzasków, które mogę uciszyć propozycją poczytania książki.

dzieci

Tak sobie zaczęłam myśleć, a co by było gdybym nigdy się nie zdecydowała na dzieci? Daleko mi od mam, które deklarują, że nie pamiętają jak to było bez dzieci, że nie wiedzą co by bez nich zrobiły. (Pisałam nawet kiedyś o tym po co są dzieci ) Kocham moje bachory miłością wilczą, najchętniej nie wypuszczałabym z zasięgu wzroku i zagryzłabym każdego kto chciałby zrobić im krzywdę. Jednak pamiętam czas sprzed dzieci. I skłamałabym pisząc, że za nim nie tęsknie. Nie permanentnie, ale czasami. Marzy mi się powrót do domu i położenie się z gazetą i herbata na tarasie. Tęsknie do czasów kiedy mogłam wyjść z domu nie planując tego dokładnie tydzień wcześniej. Albo do tego, żeby po wieczornym spektaklu (jak wczoraj) pójść na elegancką kolację, a nie pędzić do domu. A pędzę jak na skrzydłach, bo wiem, że tam są i czekają na mnie. Chciałabym czasem być tylko dorosłym człowiekiem, a nie mamą.

imageedit_5_5291524410

Póki co balansuję, szukam równowagi pomiędzy życiem dorosłego człowieka i rodzica. Oba życia są tak samo pociągające, tak samo kuszą gdy akurat zajmuję się tym drugim . I wtedy pojawia się myśl, że już wkrótce dzieci będą samodzielne. Fef nie pozwoli się prowadzić za rękę, nie każe się całować w czoło przed drzwiami zerówki. Polyanna nie będzie się przytulać do moich kolan mówiąc: Acham mamo! Mama acha mnie? Tak córciu kocham, kocham ponad życie.