muszę się napić

Chcę musieć czy muszę chcieć

    Pisałam niedawno, że „szkolę się”  na kursie jak budować własne życie i karierę, chcę się pochwalić, że coraz bardziej mi się podoba! Kilka dni temu słuchałam na temat tego jak bardzo na nasze zachowania wpływają słowa:

Chcę i Muszę

Staram się każde muszę zamieniać na chcę  i coraz lepiej mi to wychodzi  – ostatnio powiedziałam, że idę do łazienki,bo CHCĘ powiesić pranie!
Przy okazji chcę się podzielić zrecyklingowanym tekstem 🙂 O muszeniu i chceniu pisałam bowiem w 2015, a dzisiaj jakoś myśleć mi się nie chce – poleżę sobie 🙂

chcę

Codziennie rano muszę wstać i zająć się dziećmi, codziennie dzień świstaka, wstaję bo muszę i jest ciężko. Zwłaszcza po nocy kiedy księżniczka często się budziła i Fefin rozpychał się w naszym łóżku (wtedy jeszcze do nas czasem przychodził w środku nocy).

Może łatwiej by mi było gdybym wstawała z radością?

Hurra, nowy dzień,

jak cudownie, jak chcę mi się wstać! Polyanna cała w uśmiechach, Fefin rozgadany, sama radość, żyć się chce. Może tak do tego podchodzić? Przecież rano następuje jedna z najmilszych chwil całego poranka – pierwszy łyk mocnej herbaty. Muszę, chcę, pragnę, kubek aromatycznej herbaty to wszystko czego mi potrzeba, a potem już robię co muszę.

     Przecież tego co dobre i miłe chcemy, czekamy na to, a jak musimy, to…musimy. Nie mówię muszę pojechać do Hiszpanii na wakacje, chociaż bardzo tego chcę. Nie mówię też chcę umyć lodówkę, chociaż wiem, że muszę, bo wszystko się w niej lepi. A gdyby tak wszystko chcieć? Gdyby podchodzić do wszystkiego z entuzjazmem dziecka? Nie dość, że chcę to jeszcze się z tego cieszę, muszę się cieszyć.

    Kiedy siadam do pisania, na początku myślę, że muszę coś napisać, ale zaraz poprawiam – jakie muszę? Chcę, bardzo chcę coś napisać.

Piszę, bo lubię, bo kocham pisanie.

Jedno co muszę tu zrobić to pracować nad stylem skoro chcę być lepsza to muszę się do tego przyłożyć. Wcale nie jest tak łatwo, chociaż pisanie to właściwie moja praca. Wykłady piszę, artykuły piszę, wystąpienia na konferencje też piszę. Jednak to zupełnie inne pisanie i nie chodzi nawet o to, że w pracy bardzie muszę, a tu bardzo chcę. Tu muszę pisać „nienaukowo”, bardziej „po ludzku”, a z drugiej strony muszę uważać, żeby nie popadać w skrajności i uciekając od języka naukowego zacząć posługiwać się jakimś knajackim slangiem.  Chcę wypracować sobie jakiś styl, chcę być rozpoznawalna, chcę być czytana. No tego nie da się przerobić na muszę. Muszę być czytana? Jak to brzmi? Całkiem nieźle. Chcę odnieść sukces. Muszę odnieść sukces – ooo to brzmi dużo lepiej.

    Gdyby tak każde muszę przerobić na chcę – żyło by się lepiej, łatwiej, bo chcę jest bardziej moje, a muszę narzucone jakoś z góry. Chcę stanowić samo o sobie, muszę więc nad tym popracować. Może nauczę się od Fefina:

– Synu jedz! Musisz coś zjeść!
– Ale nie chcę, więc nie muszę.

A jak z Tobą? Coś musisz czy robisz co chcesz?