Praca jest przereklamowana – o książce

Czytałam na tema tej książki chyba na wszystkich blogach, na których motywem przewodnim jest praca. Większość pisała o zachwycie lekturą i deklarowała natychmiastowe wcielanie w życie zawartych tam porad. Szukałam tej książki jakoś bez przekonania, ale okazało się, że jest w bibliotece uniwersyteckiej – wstyd nie skorzystać.

I tak oto mam w ręku i czytam, przestałam się dziwić zachwytom – co prawda mam nieco uwag, ale

4-godzinny tydzień pracy

Tima Ferrisa to rzeczywiście książka wobec której nie da się przejść zupełnie obojętnie. Zakładam, że nie wiesz nic na temat tej książki. Autor i jednocześnie główny bohater to młody człowiek, któremu znudziła się praca. Postanowił więc coś z tym zrobić. Zaczął kombinować jak zarobić, ale się nie narobić. I udało mu się. Gdybym była dwudziestoparoletnim  amerykańskim singlem już bym pisała wymówienie do pracy.

 

 

praca

Zasady są łatwe: rób to co niezbędne, a całą resztę sobie odpuść. Deleguj zadania, optymalizuj, eliminuj, automatyzuj. przy dobrym zarządzaniu praca robi się sama, a pieniądze same się zarabiają. Kurcze, jak to czytam to nawet wydaje się sensowne. Ale nie w każdej pracy. Ja nie bardzo mogę delegować pisania wykładów i artykułów, bo sygnowanie swoim nazwiskiem czegoś czego sama nie napisałam to niestety plagiat.

Nie znaczy to jednak, że Tma Ferrisa nie da się naśladować. Okazuje się wręcz, że nieświadomie stosuję jedną z najważniejszych zasad:

Wszystko załatwiam via mail

no dobra, większość. Nie mam komórki więc siłą rzeczy jak ktoś czegoś chce to wysyła maila, a ja zamiast oddzwaniać wolę odpisać.  Póki co dobrze się to sprawdza. Nie doszłam jeszcze do ideału tj sprawdzania poczty raz w tygodniu, ale ograniczam się do sprawdzenia skrzynki „pracowej” dwa razy, a pozostałych raz dziennie. I natychmiast odpisuję, wprowadziłam zasadę inbox zero.

Coraz bardziej podoba mi się też zasada diety nisko informacyjnej, co prawda nie jestem w stanie całkowicie oderwać się od wiadomości „z kraju i ze świata”, ale staram się ograniczać

Są jednak rzeczy które u Ferrisa mi się nie podobają i sprawiają, że uważam go z cwaniaczka. Najbardziej znamienity przykład: po czterech tygodniach przygotowań został mistrzem Chin w kick boxingu. I nie dla tego, że jest bardzo zdolnym sportowcem, ale dlatego, że jest oszustem. Dzień przed zawodami odwodnił się i przy ważeniu zawodników został zakwalifikowany trzy kategorie wagowe niżej. Szybko wrócił do wagi i był 12 kg cięższy niż zawodnicy. Grał masą i jednym „kruczkiem” – spychał zawodników z podwyższenia co powodowało knock-out. Jest mistrzem kraju, ale ….

Brak mi też odniesienia do życia poza pracą. Jednak większość ludzi żyje też poza godzinami pracy, ma obowiązki, dzieci, współmałżonków – na ten temat Ferris milczy.

Generalnie rzecz ujmując książka jest warta przeczytania, daje sporo do myślenia. Zwłaszcza w sytuacji kiedy Twoja praca nie jest tą wymarzoną.