Wdzięczność – chyba całkiem zapoznana

Jechałam dzisiaj autobusem do pracy. Stałam obok drzwi, opodal siedziała staruszka. Ta z takich drobnych, kruchych, uśmiechniętych. Autobus zbliżał się do przystanku, starsza pani zaczęła sposobić się do wysiadania. Chwytała ręką za poręcz i usiłowała się podnieść – bez powodzenia. Stałam obok więc powiedziałam, że podam jej rękę,  co zrobiłam. Pomogłam wstać i wysiąść. Dziękowała mi kilkukrotnie, chyba z pięć razy powtórzyła, że jest wdzięczna i bardzo serdecznie dziękuje.

A dla mnie to było może 30 sekund.

Zastanowiłam się, na jakich ludzi trafia na co dzień skora za taki drobiazg tak mi dziękowała? Od razu poczułam się lepszym człowiekiem 😛

I zaczęłam się zastanawiać nad wdzięcznością. Czy umiemy ją jeszcze okazywać, czy wdzięczność jest  zupełnie zapoznana? Pisałam jakiś czas temu o wdzięczności, ale w innym kontekście, raczej o jej braku, zastanawiając się czy muszę, czy powinnam być wdzięczna za coś o co nie prosiłam. Patrząc na dzisiejsze drobne zdarzonko – tak, powinnam. A nie jest to wcale takie łatwe i oczywiste.

 Wdzięczność??

Mamy hygge, minimalizm, uważność i inne nowe „odkrycia”, a zapominamy o zwykłej wdzięczności. Może dlatego tak mnie zdziwiło zachowanie starszej pani? Wyciągnęłam rękę  i pomogłam bez oczekiwania na jakąkolwiek wdzięczność.
wdzięczność
Szłam później do domu i doszłam do wniosku, że przecież za tyle rzeczy mogę być wdzięczna. Zaczynając się od tego, że budzę się rano. Za to, że mam dach nad głową, rodzinę, zdrowe dzieci, pracę, plany na przyszłość. Szłam i patrzyłam na błękitne niebo, czułam powiewy wreszcie wiosennego wiatru, słońce i pomyślałam, że przecież za to właśnie powinnam być wdzięczna.
Z drugiej strony byłoby miło jakby czasem ktoś okazał mi wdzięczność, podziękował za obiad, pranie, czystą podłogę.
Wiem jak to brzmi, jakbym przedawkowała świeże powietrze 🙂 Ale nic nie jest dane na zawsze, kurcze, chyba czasem trzeba nad tym pomyśleć i poczuć wdzięczność. Westchnąć do Tego/Tej, któremu/której to zawdzięczamy, przytulić dziecko, albo psa, ewentualnie męża i poczuć wdzięczność. I radość, i wiosnę….

A Ty jak – jesteś wdzięczna za drobiazgi czy dopiero za coś większego kalibru?