Slow life – moda, która mi się podoba

Slow life, celebracja codzienności, zachwyt nad drobiazgami, hygge – coraz więcej teorii mówiących jak żyć lepiej.  zwykle nie poddaję się modom, idę swoją drogą, ale ostatni doszłam do wniosku, że nolens volens kroczę ścieżką slow. Idę co prawda też w kierunku minimalizmu, ale ot tym już pisałam (Tutaj) i w pewnym sensie (tutaj)
U niektórych wiosna powoduje euforię, rozmach, rozpęd chęć do zmian – tu i teraz, a u mnie od jakiegoś czasu nie. Lubię wiosnę, uwielbiam wręcz, ale budzi ona we mnie raczej chęć do wyhamowania niż potrzebę pędu. Pomału, slow, przyglądam się, słucham, wystawiam twarz do słońca. Pomału dociera do mnie, że są rzeczy, na które nie mam wpływu i z którymi nie warto walczyć. Słucham bardziej siebie niż innych, wierzę w to, że moje wybory mają sens. Idę do przodu, ale nie za wszelką cenę. Coraz chętniej zatrzymuję się i jestem.

Slow flow

Wreszcie jest na tyle ciepło, że rano nie musimy się spieszyć. Zamiast pędzić do autobusu wsiadamy na rowery i jedziemy do zerówki gadając i podziwiając budowę, liczymy koparki, omijamy dołki. Bez pośpiechu za to z uśmiechem. W drodze powrotnej też nic nas nie pogania langsum, langsum jak mawia się u nas w domu.
W domu i zagrodzie też bez napinki, bez ciśnienia. Nie poganiam Panienki kiedy z pietyzmem przez kilka minut patroszy jedną pieczarkę, kiedy dłuższą chwilę wybiera książkę „na posiedzenie” zamiast po prostu siąść na nocnik.
W ogrodzie wąchamy kwiaty, podlewamy maleńkie siewki i zbieramy ślimaki. slow

 

 

Wszystko się toczy swoim, nieco ślimaczym rytmem, ale bardzo to cenię, cieszę się z tego, że nie muszę pędzić.
Nigdy nie byłam zbyt energicznym typem człowieka, ale za bardzo powolna też nie byłam, a teraz rozsmakowuję się w powolności. Bez filozofii, po prostu żyję swoim rytmem, spędzam czas z dziećmi i daje mi to morze radości. Uprawiam ogródek i cieszy mnie każdy nowy kiełek. Nawet prasowanie polubiłam od nowa.

Lubię patrzeć na ludzi w parku, siedzą, przyglądają się, karmią gołębie. Zawsze zazdrościłam, że mają na to czas, a teraz okazuje się, że przecież ja też mam! Niczego nie muszę, mogę usiąść i wciągnąć do płuc zapach bzu, a wieczorem słucham słowików za oknem.

A ty pędzisz, wiosna Cię rozpędza czy może też wolisz dreptać pomalutku, slow, step by step?

∗w oryginale langsam , ale to wersja lubelska 🙂