Masz dość swojego dziecka?

Masz dość swojego dziecka? Nie martw się nie jesteś sama. Każda, podkreślam każda, normalna matka czasem tak ma. Dość dzieci, męża, psa, wszystkiego. Skąd wiem? Oczywiście z sieci! Czyli to o czym pisałam niedawno o networkingu działa – dzięki kontaktom towarzyskim dowiedziałam się, że jednak jestem normalna. Na mojej ulubionej grudniowej grupie rozmawiałyśmy właśnie o tym, że czasami mamy dość swoich dzieci. I to nie o tak o, tylko naprawdę dość.

A zaczęło się od wpisu:

Macie dni, że delikatnie mówiąc nie lubicie swoich dzieci? Ja ostatnio mam kiepski okres w byciu delikatną, cierpliwą i kochającą mamą.

Niby nic, a jednak. W ramach solidarności i pocieszania się na wzajem zaczęłyśmy pisać o naszych frustracjach. Wszystkie jak jeden mąż (żona raczej) mamy czasem dość swoich własnych ukochanych, wychuchanych dzieciątek.

AmberAvalona / Pixabay

Jak można nie stracić cierpliwości do dziecka, które po raz pińcetny robi coś o co prosimy, żeby przestało? Jak po raz milionowy odpowiadać na to samo pytanie? Jak w sklepie nie oszaleć kiedy wyje bo coś chce? Tak, tak, spokój i opanowanie, dziecko powinno znać granice – my to wiemy ale czy dziecko wie?
Czasami nasze dziecko chyba próbuje testować co mu wolno, sprawdza kiedy wybuchniemy.

dzieci wyciągają z rodziców wszystkie ich słabości na wierzch, walą codziennie po 100 razy w ich najczulsze punkty

Fajnie byłoby być taką matką patologiczną co to sobie powrzeszczy, dziecku zadek przetrzepie i resztę oleje. Nie, my matki prawie idealne, jak już sobie pokrzyczymy zaczynamy….mieć wyrzuty sumienia! Przecież to nasze ukochane dziecko, jak ja mogę być taką podła matką! Czyli dokładamy sobie frustracji za wszystkie czasy.

Są dni pełne złości, a wieczorem, mega wyrzuty sumienia, że mogłam postąpić inaczej, spokojnie

Bez względu na to jak bardzo się wściekam jak bardzo brak mi delikatności, wyrozumiałości i cierpliwości. Co dzień obiecuje sobie ze jutro będę lepsza mamą i co…i znowu to samo

AmberAvalona / Pixabay

Naprawdę  poczułam się nieco lepiej dowiadując się, że nie tylko ja mam ochotę wyjść z domu i długo nie wracać. Po prostu zamknąć drzwi za sobą i nie myśleć co będzie się działo w domu. Nie chodzi tu, o ukaranie dzieci, czy partnera – bo za mało się angażuje, ale o odcięcie się chociaż na chwilę od wszystkiego. Od domu, pracy, dzieci….

Macierzyństwo czy też ogólnie rodzicielstwo wygląda pięknie tylko na filmach, reklamach i książkach. W rzeczywistości to najtrudniejsza szkoła przetrwania w życiu. Ja generalnie, jestem matką wkurwioną, drącą japę, niecierpliwą. Pójdę nawet o krok dalej, często ich nie lubię i przeszkadzają mi w życiu, chociaż zdecydowałam się na moją dwójkę świadomie i kocham te dzieciaki. Ktoś mi powie, ze jestem egoistką,a ja powiem ,ze nie, bo oddalam i poświęciłam swoje życie dla nich. Swoje plany, część marzeń. A ta cząstka mnie, która walczy o moje ja, jako kobieta, no człowiek po prostu, który tez ma swoją tożsamość i jakieś oczekiwania od życia, sprawia, że czuję , że mam prawo czuć się zirytowana i zmęczona i być po prostu niedoskonała w tym macierzyństwie, bo jestem tylko człowiekiem.

Niby każdy wie, że bywa ciężko, ale chyba też każda z nas ma nadzieję na idealne dzieci i rodzinę z pocztówki. Kiedy dzieje się inaczej nie zawsze umiemy to przyjąć na klatę i popłakujemy w kątku. Oczywiście jak tylko skończymy wrzeszczeć 🙂
Ale często dostajemy nieoczekiwane, a może nawet niezasłużone bonusy w postaci:

 jak jestem zła i mam dość i mały przychodzi do mnie i mówi ” Mamo daj buziaka” i wszystko momentalnie przechodzi

Dawno temu wszystkie żale można było wylać matce, babce, 10 ciotkom i 5 siostrom. Dzisiaj, kiedy rodziny są tak bardzo „autonomiczne” często mierzymy się z naszymi problemami same. Stąd popularność szukania wsparcia w sieci. Grupa, w której mam przyjemność uczestniczyć, działa już ponad 3 lata! Znamy się jak wirtualne łyse konie 🙂

Dziewczyny jak mi lepiej cierpieć w waszym gronie

Podziel się swoimi sposobami na frustracje i nerwy płynące z normalnego życia z dzieckiem. Może chcesz się pożalić? Proszę bardzo, wysłuchamy i pocieszymy 🙂