Aborcja – stary nowy temat

     „Recyklinguję” tekst z przed prawie 2 lat (marzec 2016) Przerażająco aktualny.
„Czekałam na ten temat od chwili dojścia PiS do władzy, wiedziałam, że wcześniej czy później aborcja wypłynie jako najważniejszy temat do dyskusji. Doczekałam się. Premier(ka) zapowiedziała dyskusję na ten temat. W planach jest wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji w Polsce. Czy to jest faktycznie problem, o który należy walczyć zaciekle?

    W ubiegłym roku w Polsce legalnie dokonano 1812 aborcji. Idąc tokiem myślenia przeciwników usuwania ciąży – zamordowano blisko 2 tysiące istnień. Podchodząc do tego logicznie – nie urodziło się bardzo wiele bardzo ciężko chorych dzieci i nie umarło ileś kobiet dla których ciąża była zagrożeniem życia.

        Obrońcy prawa do życia tłumaczą, że każdy ma prawo do życia od poczęcia aż do naturalne śmierci. Zgadzam się, ale czy zaniechanie leczenia kobiety, bo jest w ciąży jest czymś naturalnym? Czy pozwolenie na to, żeby rozwijająca się ciąża spowodowała śmierć kobiety jest normalne? Wiem, że takich sytuacji jest bardzo niewiele, tym bardziej nie zakazywałabym kobiecie wyboru czy chce żyć, czy ryzykować, że ciąża ją zabije. Dylemat jest na tyle tragiczny, że nieludzkim jest zmuszanie do postawienia na szali swojego życia.

Nie można nikogo zmuszać do heroizmu

    Podobnie rzecz ma się z sytuacją kiedy z badań wynika, że dziecko ma chorobę letalną np bezmózgowie czy bezczaszkowie. Dlaczego, akurat te dwie choroby wymieniam? Trafiłam kiedyś na forum, gdzie pisały ciężarne noszące dzieci z pełną świadomością tego, że ich dzieci nie będą nigdy z nimi. Umrą jeszcze w ciąży, albo, w najlepszym razie tuż po porodzie. I to był ich wybór, nikt ich nie zmuszał do kontynuowania takiej ciąży. No właśnie, nikt nie zmuszał.

    Aborcja to niezwykle delikatny temat, bardzo osobisty, budzący wiele kontrowersji. Pamiętacie co się działo jak Maria Czubaszek przyznała się do aborcji? A teraz jeszcze prof Staniszkis. To nie jest coś co kobieta chce zrobić ot tak, za każdą taką decyzją kryją się ciężkie przeżycia, pewnie godziny rozmyślań, rozważania wszystkich za i przeciw. Dlatego, powinna to być autonomiczna decyzja kobiety. W Polsce mamy takie, a nie inne prawo – ani najlepsze, ani najgorsze z możliwych – i na pewno nie należy go zaostrzać.

       Czy ja bym usunęła ciążę? Nie wiem, nie potrafię tego sobie wyobrazić. Chociaż gdyby okazało się, że mam wybierać między swoim życiem, a życiem nienarodzonego to chciałabym mieć wybór.

W niedzielę w kościele będzie czytany „list na okoliczność”. Już się go boję.”

Co mogę dopisać w 2018? Niewiele. Do moich ówczesnych przemyśleń dodam tylko tyle, że mam wielki szacunek do rodziców ciężko chorych dzieci, którzy zajmują się nimi 24/7 i którym tak naprawdę nikt nie pomaga.
Pochylanie się nad losem nienarodzonych jest łatwe, wymachiwanie plakatami z zakrwawionymi płodami efektowne, ale zajmowanie się latami ciężko chorym człowiekiem już takie nie jest. Jakoś żaden z polityków nie deklaruje chęci pomocy tym już urodzonym ciężko chorym.
Łatwo powiedzieć, że to dla dobra dzieci z zespołem Downa, które to najczęściej padają ofiarą aborcji, a przecież świetnie radzą sobie w życiu. Tak, jak ktoś ma wizję osoby z ZD jako „Maciusia z Klanu”. W życiu bywa różnie, te „słodkie” dzieciątka rosną i stają się dorosłymi o umyśle trzylatka. Nie zrozum mnie źle, nie chodzi mi o to, żeby usuwać wszystkie zagrożone chorobami ciąże, ale o to, żeby potem nie zostawiać rodziców (zwykle matek) bez pomocy.
Cały ten szum wkoło prawa do aborcji mierzi mnie, bo nie o kobiety, ani o dzieci tu chodzi….