Tegoroczny wyjazd wakacyjny krótki acz treściwy. Berlin! Przy okazji odwiedziny u rodziny, ale generalnie chciałam pojechać, bo już mocno za nim tęskniłam. To naprawdę fantastyczne miasto, a do tego bardzo przyjazne turystom – wszędzie można dogadać się po angielsku, a i ceny są zupełnie przyzwoite.
Tym razem tylko ja i moje dzieciaki,a do tego pociągiem. Nie wiem czy samochodem byłoby szybciej, wiem, że drożej. Dzieciom łatwiej znieść podróż pociągiem- można spacerować 🙂 IC Warszawa – Berlin to tylko 29 euro (dzieci do 14 lat podróżujące z rodzicem jadą gratis!). Udało nam się dojechać bez przeszkód i przygód. Jeśli zastanawiałaś się kiedykolwiek nad wycieczką z dziećmi do Niemiec to na początek polecam
Berlin!!!
Głównymi punktami były: Gabinet figur woskowych, Little big City oraz Aqua Dom – na chrupkach śniadaniowych znaleźliśmy kupony rabatowe – 50% zniżki!
Do Figur Woskowych przymierzałam się już kilka razy, ale ta cena… Teraz jednak skoro 43 euro to jednak tylko połowa – poszliśmy.Na początku dzieci trochę się bały, figury wyglądały bardzo realistycznie. Panienka trzymała mnie kurczowo za rękę.
Jednak nie była to tylko wystawa jak w muzeum, to była możliwość zabawy i wygłupów
Oraz próbowania swoich sił na przykład na scenie
Little big City to wystawa poświęcona miastu Berlin od jego początków aż do dzisiaj. Oczywiście wystawa interaktywna, wszystko się rusza, świeci, podzwania – harmider okrutny. Dzieci naciskają, pociągają za dźwignie, naciskają pedały i są zachwycone.
Wszystko wykonane z ogromną starannością, szczegóły dopracowane do bólu.
Na całej wystawie jest ponad 6 tysięcy figurek ludzików, każda pomalowana ręcznie!
Jednak nie było tylko wesoło, były i makiety wojenne
Dzięki tej wystawie łatwiej było mi opowiedzieć o tym czym był mur berliński i dlaczego go postawiono. Tym większą radość sprawiła możliwość jego zburzenia.
Wizyta w Aqua Dom nie rzuciła nas na kolana, dwa lata temu byliśmy w oceanarium w Stralsundzie, ale nie był to zmarnowany czas.Oprócz oglądania ryb było łowienie muszelek, oglądanie pod mikroskopem kawałków różnych rzeczy znalezionych w oceanach i podziwianie lustrzanego korytarza. Dzieci zbierały pieczątki za różne zadania i na koniec dostały medale 🙂
Istnieje też Berlin w wersji bez kosztowej. Czyli wszelkiego rodzaju fontanny, przy 38 stopniach to istne zbawienie.
I oczywiście fantastyczne berlińskie place zabaw. Wszystkie, co do jednego mają miękkie podłoże. Najczęściej piasek, czasem drobne kamyczki, albo grube wióry. Plastikowe place „z katalogu” to w Berlinie rzadkość – a zwiedziliśmy ich naprawdę sporo.
Na każdym placu stanowisko z wodą, którą można rozchlapywać, zamieniać w błoto i w ogóle poczuć się jak świnka Peppa. Widok nagiego kilkulatka chlapiącego się w mokrym piachu nikogo nie dziwi.
A place są naprawdę fantastyczne!
Jakby tego było mało Fefin pobierał pierwsze lekcje wspinaczki
A w niedzielę poszliśmy na prawdziwy, potężny „Pchli targ”.
Jeśli nadal się zastanawiasz nad tym czy zabrać dzieci do Berlina to przestań myśleć – jedź! Jeżeli dodatkowo masz możliwość zostawić dzieci gdzieś na noc – jedź tym bardziej, nocne życie w Berlinie to dopiero zabawa 🙂