Zimowe pocieszenie czyli zupa z soczewicy

Kiedy na dworze wieje, pada i cały dzień jest szaro często szukam czegoś na pocieszkę. Zwykle świetnie działa gorąca herbata, ale na obiad trzeba mi czegoś więcej. Świetnym pokrzepiaczem jest zupa, ale ileż można jeść krupnik. Szukam coraz nowych pomysłów na zimowe comfort food (strasznie modne określenie), ostatnio znalazłam zupę  z soczewicy, która przypadła mi do gustu jak żadna dotąd. Chociaż jestem fanką soczewicy i wiele z niej już różności robiłam.
Przepis pochodzi z książki Alicji Radej „Prosto z roślin”. Swoją drogą to książka nie tylko kucharska, sporo tam mądrości życiowych, które zmuszają do myślenia.

Soczewicowa zupa Amana

Składniki:
3 szklanki soczewicy (dałam 2)
1 cebula
1/2 łyżeczki kurkumy
2-3 łyżeczki ziaren kuminu (akurat przypadkiem mam w ziarnach!)
3 ząbki czosnku (posiekane)
2,5 cm imbiru (posiekanego)
2 zielone papryczki chilli (niestety nie miałam w domu)
2 małe pomidorki (pokrojone w kostkę)
2-3 łyżki oleju
sól
1-2 cytryny (obrane,pokrojone, dałam jedną)

I teraz wszystko wrzucamy do garnka, zalewamy wodą i gotujemy na niewielkim ogniu. W przepisie jest ok 1,5h, ale ja wyłączyłam jak wszystko było miękkie. Blender w ruch i zupa gotowa. Posypałam ziarnami słonecznika, dzieciątko zażądało groszku ptysiowego, a małż dodał jogurt.

W oryginale jest jeszcze „tarka” czyli podsmażone na oleju ziarnka kuminu z czosnkiem i chilli.

Naprawdę lubię kumin (reszta domowników mniej), więc zupa smakowała mi bardzo, cytryna dodaje intrygującego smaczku dzięki czemu soczewica nie jest mdła. Następnym razem muszę dodać chilli i może jeszcze paprykę wędzoną.

Ta zupa oprócz walorów smakowych i rozgrzewających (imbir) ma jeszcze jedną zasadniczą zaletę – robi się sama. Wszystko wrzucam, gotuję, miksuję i mam smaczny, bardzo sycący posiłek. Polecam, także mięsożercom.

 

Smacznego!