Wiosna Biedronia w Lublinie

Polityka raczej mnie mierzi niż zachwyca, ale czasem coś mnie zainteresuje. Tak jak Wiosna Biedronia. Wybrałam się dzisiaj po raz pierwszy w życiu na konwencję partyjną! Chciałam zobaczyć jak to od środka wygląda. Znowu bardziej jako obserwator niż uczestnik.

Wiosna Biedronia

Biedronia znam z telewizji już wieeeele lat. Od kiedy pamiętam był naczelnym gejem (wtedy jeszcze używało się słowa na literę”p”) RP. Zawsze wydawał mi się antypatyczny. Taki rozwrzeszczany, roszczeniowy, pogardzający innymi. Serio tak go odbierałam. Potem pojawił się w polityce i okazało się, że to zupełnie inny człowiek. Zaczął mi się wręcz podobać (intelektualnie). Więc teraz chciałam zobaczyć czy na żywo  też mi się spodoba.

wiosna biedronia w lublinie
jakość zdjęć mizerna – aparatów nie można było wnosić

 

Wszystko rozpoczęło się z opóźnieniem ok. 15 minut, żeby weszli wszyscy, bo okazało się, że było więcej chętnych niż miejsc. Dymy, światła, głośna muzyka – „Wiosna” oczywiście, i na scenę wyskoczył młody człowiek, nadmiernie entuzjastyczny jak na mój gust. Biegał po scenie (a potem po sali) i rozgrzewał publiczność. Zadawał pytania, przymilał się i wygłaszał suchary:
– Jak jest wiosna po czesku?
– Jaro
– ha ha ha, Jaro! Wiosna to zakamuflowana opcja Kaczyńska!

Gdy już się uśmialiśmy, spontanicznie i do łez oczywiście, na scenie zjawiło się dziewczę śpiewające i podrygujące, miotające się nieco. Pieśń okrutnie rytmiczna i koszmarnie wpadająca w ucho, nie mogę się jej od kilku godzin pozbyć.

I wreszcie, jest, nadchodzi, wyłania się z bocznych drzwi, zbiega po schodach, ściska ręce, przytula się, pozuje do słitfotek.

Ro-bert Ro-bert!

Cudownie, po amerykańsku, głośno, kolorowo! Przy dźwiękach Ody do radości podąża w dół.

Dociera do sceny i zaczyna mówić. Z sensem, wyraźnie, z uśmiechem, nienachalnie. Wszystko świetnie przygotowane. W tle na scenie stoi „młodzieżówka”, która co chwilę – spontanicznie oczywiście – wznosi hasła.

Rów- ność!  So-li-dar-ność! Ra-zem!

wiosna biedronia w lublinie

Potem robi się nieco podniośle, udowadniając tym co nas nie lubią, że w przeciwieństwie do nich potrafimy – śpiewamy hymn Polski. Tylko jedną zwrotkę, nie przesadzajmy z tym patriotyzmem! Wszystko jest takie milutkie, czekam kiedy złapiemy się za ręce i zaczniemy się kołysać. Zwłaszcza, że dominowali ludzie młodzi o wyglądzie raczej rozrywkowym – dredy, kolczyki, tatuaże. Ciekawe czy na konwencję PiS by ich wpuścili.

Następnym punktem programu są przemowy kluczowych działaczy – dwójka ważniejszych i dwie regionalne. Widać, że to nie politycy przyzwyczajenie do gadania głupot, nie czują się zbyt pewnie na scenie. Z prawdziwym zainteresowaniem słucham co do powiedzenia ma ….paraolimpijka.

Widać, że wie czego chce, sama jako osoba z niepełnosprawnością dokładnie wie co potrzebne jest osobom takim jak ona i ich opiekunom. Pozostali owszem mają jakieś pomysły, jakieś wizje. Gromko pokrzykują, uśmiechają się ładnie, ale jakoś tego nie kupuję.

Pod koniec na scenę wraca Biedroń i zaczyna opowiadać, że rano był na cudownej konferencji prasowej, cudownej bo przyszła pani, harcerka z Szarych Szeregów. I okazuje się, że przyszła na konwencję! Nobliwa 98-latka z trudem, ale dochodzi do sceny i staje przed mikrofonem. Pewnym, dźwięcznym głosem opowiada czym jest demokracja, jak o nią walczyła, wspomina ojca, który walczył z Piłsudskim (portret marszałka zawsze ma w domu). Mówi, że już długo żyje, ale nie ma jeszcze ochoty umierać, a jeśli już to chciałaby umrzeć w demokratycznym kraju bez podziałów. Jak dla mnie fantastyczna pointa.

Czy Biedroń mnie kupił? Raczej nie za bardzo. Pomysłów ma sporo, w większości się z nimi zgadzam,ale obawiam się, że nie da rady. Za mocno bije w kościół, żeby w Polsce to przeszło. Chociaż może się mylę? Ale spodobało mi się, że nie ma w nim niczego wodzowskiego, wydaje się taki zwyczajny. Wiem, że wszystko można wyreżyserować, ale była taka sytuacja: do przemowy szykowała się paraolimpijka o kulach. Oparła się o mównicę, a Biedroń wziął od niej kule i stanął z nimi z boku, później je odłożył. Kiedy skończyła mówić podał jej z powrotem. Niby nic, ale taki zwykły ludzki gest bardzo mnie ujął. Nie wiem czy Napoleon z Nowogrodzkiej też by tak umiał.

Całość była tłumaczona na język migowy – skoro Wiosna ma przełamywać bariery i zapobiegać wykluczeniu to inaczej być nie mogło.

Nie wiem sama czy mam ochotę zagłosować na ekipę Biedronia. Kilka haseł jest mi bliskich, te bardziej populistyczne mnie śmieszą. Do wyborów jeszcze trochę czasu, zdążę to przemyśleć. Może Wiosna to dobry wybór?