Łubinowe Wzgórze, idealne na relaks

Dwa dni spędzone poza domem, bez rodziny, o tak tego mi było trzeba! „Łubinowe Wzgórze” to był doskonały prezent, dzięx sis raz jeszcze ☺.

Podróż zaczęła się od przejażdżki busem, zapach kapusty i kiełbasy z czosnkiem – nie do pobicia. Jako osoba wożona autem, ewentualnie podróżująca pociągiem, nie pomyślałam, że przed przystankiem trzeba podejść do kierowcy i zadeklarować chęć wysiadki. Przejechałam swój przystanek, na szczęście to było tylko około kilometra za daleko.

łubinowe

W resorcie bardzo miła pani zameldowała mnie mimo, że byłam przed rozpoczęciem doby hotelowej. Zaprowadziła mnie do pokoju i pokazała po drodze co i gdzie się znajduje. Ładny pokój w stylu shabby chick, wygodna łazienka z suszarką do włosów i najważniejsze – czajnik! W pokoju naprawdę ciepło, a ogrzewanie podłogowe pozwoliło na chodzenie boso, miło, bardzo miło.

W restauracji byłam sama, w czwartek to chyba standard w takich miejscach ☺ Na pytanie o coś bez mięsa dostałam standardową propozycję: może rybka? Na szczęście były też dania naprawdę bez mięsa: smażone boczniaki na puree z białej fasoli pod siankiem z selera. Naprawdę pyszne i sycące.

Po południu kąpiel wyciągu z chmielu z kuflem zimnego piwa. Pół godziny w cudownie gorącej wodzie w drewnianej wannie.

Prawie zasnęłam, po kąpieli relaks na łóżku wyścielonym sianem. Doskonały reset, chętnie spędziłabym tam jeszcze trochę czasu.

Drugiego dnia poszłam do Nałęczowa, to tylko nieco ponad 2 km, ale niestety część poboczem dość ruchliwej drogi. Basen Atrium znam i lubię od dawna, ale sama byłam tam po raz pierwszy. Mogłam więc spokojnie skorzystać z suchej sauny. Relaks pierwsza klasa. Po obiedzie wróciłam do Łubinowego Wzgórza, herbatka, lektura, o tak, tego mi było trzeba.

Później masaż stemplami z kawą i cynamonem. Nie przepadam za tym jak ktoś mnie dotyka, nie lubię za bardzo fryzjerów kosmetyczek, masażystów, lekarzy… Jednak skoro przyjechałam do SPA to postanowiłam spróbować masażu. Gorące stemple bardzo miło rozluźniają ciało, wciskają w skórę olej, a jednocześnie ją oczyszczają, coś jak masaż rękawicą kessa. Ta godzina minęła naprawdę szybko.

Potem miałam w planach książkę i spanie, ale para za ścianą miała inne plany, o czym napisałam kilka dni temu 🙂 Jednak mimo tego zabawnego akcentu wyjazd uważam za niezwykle owocny odpoczęłam i to jest najważniejsze.☻

Muszę zdecydowanie uznać, że zafundowanie komuś wyjazdu do SPA to doskonały prezent urodzinowy. Jestem już w wieku, kiedy chętniej kolekcjonuje się przeżycia niż przedmioty. Gdybym była kobietą o sroczych skłonnościach to pewnie z tym prezentem mogłaby konkurować hurtownia biżuterii, w której znalazłabym masę błyskotek. Naszyjniki, pierścionki czy kolczyki to podobno drobiazgi, których nigdy zbyt wiele. Tak, to też może być niezły pomysł na prezent.