Koronawirus i inne przypadki

Koronawirus opanował media, blogi, rozmowy w przedszkolu. Really, dzieciaki straszą się wirusem! Jak kogoś nie ma, podejrzewają chorobę! Wszędzie pełno koronawirusa – na szczęście u nas więcej w mediach niż w rzeczywistości, ale zawsze.  Siedemnaście zdiagnozowanych i leczonych, czyli na razie nie ma co się bać. Grypa groźniejsza, swoją drogą w życiu nie miałam zdiagnozowanej grypy!

Najbardziej koronawirus cieszy sklepy, ludzie wykupują co się da, ciekawe ile z tego wyrzucą, bo minie data przydatności do spożycia. Oczywiście nie bagatelizuję profilaktyki, myję ręce – Rysio powtarzał to przez lata.

Znalezione obrazy dla zapytania: rysio z klanu myjcie ręce

Nie chodzę w zatłoczone miejsca, ale poza tym nie robię niczego nadzwyczajnego. Raczej mała szansa, że akurat koronawirus mnie dopadnie. Tyle innych chorób do wyboru. Chociaż jak przyszła paczka z aliexpressu to się chwilę zawahałam ?.

Może przy okazji tej całej paniki, ludzie zastanowią się nad swoim zdrowiem, może ktoś coś sobie dodatkowo zbada? Niby w mediach powtarzają o cytologii, kolonoskopii czy badaniu prostaty, ale czy słyszał ktoś kiedyś, żeby coś innego badać? A do tego regularnie? Czy ktoś przypomina o tym , że powinno się robić morfologię –  na fundusz lekarze kręcą nosem jak człowiek nie choruje i zdrowo wygląda.

Są badania, które można przeprowadzić  w domu i w ten sposób zadbać o zdrowie. Wystarczy kupić porządny ciśnieniomierz naramienny  i samodzielnie kontrolować przynajmniej ten wskaźnik.  Oczywiście myślę o takim, co sam wszystko robi i nie trzeba się słuchawkami wsłuchiwać i  odczytywać wyniku na skali. Miałam kiedyś problemy z nadciśnieniem ,które pogłębiły się w pierwszej ciąży, wtedy zaprzyjaźniłam się z ciśnieniomierzem.  Teraz mama go używa na co dzień i sobie chwali.

Moje ciśnienie na szczęście pozostaje w normie ?, chyba że słucham polityków. Dyskusje na temat przeznaczenie 2 mld, albo spoty wyborcze, taaaaa to sposoby na podniesienie ciśnienia do niebezpiecznej wysokości.

Oprócz ciśnieniomierza warto mieć porządny termometr, przetestowałam trzy, ale żadne się nie sprawdził, nic nie przebije tradycyjnego rtęciowego. Mamy jeden i dbamy o niego, bo już takiego się nie kupi.

Na wszystko pomaga głównie jedna rzecz – zdrowy rozsądek. Nie przejmować się za bardzo, myć rączki, i unikać skupisk ludzkich – w miarę możliwości. No i nie dać się panice! Owszem, obawiam się, że ja, albo ktoś bliski zachoruje, ale nie spędza mi to snu z oczu. Grunt to spokój, a w razie czego przykryć się gazetą i czołgać pomału w stronę cmentarza. Pomału, żeby nie wzbudzać paniki oczywiście.