Berlin, świetne miejsce na wakacje

Dawno nie pisałam, jakoś mnie lato rozleniwiło intelektualnie. Jednak postanowiłam się zebrać i napisać parę zdań. Spędziłam tydzień w Berlinie, kolejny raz przekonałam się, że to doskonałe miejsce na wakacje.  Zwłaszcza że mam darmową miejscówkę do spania i przewodnika z językiem, wszak siostra tam od dwóch dekad rezyduje.

Podróż trwa długo, a z dziećmi jeszcze dłużej, jednak pociągiem zawsze łatwiej niż samochodem, więcej rozrywek i możliwość spacerów. A i finansowo też bardziej atrakcyjnie wypada. Niestety tym razem mieliśmy pecha od początku, bo pociąg na starcie miał 55 minut spóźnienia, nadrobił prawie 40 w trasie. Na szczęście na przesiadkę mieliśmy prawie godzinę, więc dojechaliśmy bez problemów.

 

Jeżeli wydaje Ci się, że wyjazd do dużego miasta to słaby pomysł na wakacje z dziećmi, to się mylisz. W Berlinie jest ponad 1900 placów zabaw, jest co robić ☺. Codziennie odwiedzaliśmy inny plac, albo kilka, i to tylko w najbliższym sąsiedztwie. Uwielbiam niemieckie place, bo są duuuuuże, dorośli też mogą się na nich bawić.

Połączenie drewna, lin i metalowych zjeżdżalni jest dużo lepsze niż wszechobecna w Polsce plastikowa sztampa.

Oprócz klasycznych placów zabaw w planach mieliśmy też plac wodny – fontanny z zimną wodą uzupełnione o zwykłe placowe zabawki.

Jednak najlepszy, a na pewno największy, był plac w Treptower Park. To miejsce, w którym bawią się równie dobrze maluchy, nastolatki, jak i ich rodzice.

Nie samymi placami jednak żyliśmy, jak na prawdziwych turystów przystało wpadliśmy na Alexander Platz, Unter den Linden, Check Point Charlie i oczywiście pod Bramę Brandenburską. Wszędzie mnóstwo turystów i wszelkiej maści zabawiaczy, muzyków, akrobatów i wyrwigroszy – wciskali dzieciom w ręce balony, a do rodziców wyciągali rękę po kasę.

 

W tym roku zaplanowaliśmy dwa żelazne punkty programu: Berlińskie ZOO i Muzeum Techniki. Oba udało się zrealizować, bilety kupowane online, w obu miejscach spędziliśmy po około cztery godziny. I oboje twierdzą, że było fajnie.

W muzeum techniki głównie pociągi, statki i samoloty

A w Science Center to co dzieciaki lubią najbardziej, czyli doświadczenia  – tam naprawdę wszystkiego można dotykać!

Udało nam się załapać na małe demo LGBTQ+, było głośno i radośnie, a policja pilnowała, żeby nikt nie wpadł pod samochód, bo przeciwników demo nie widziałam.

Lubię Berlin i chętnie do niego wracam, z zachwytem widzę, jak się zmienia i zazdroszczę Berlińczykom, że potrafią się uśmiechać. I jak na Niemców przystało, szanują przepisy – wszędzie gdzie jest nakaz noszenia maseczek, wszyscy je mają na twarzy. Serio WSZYSCY!