Uchodźcy innej kategorii

Kilka miesięcy temu dzielnie odparliśmy zalewających nas uchodźców, tffu, co ja piszę, emigrantów zarobkowych pochodzących z obcych nam kulturowo krajów. Daliśmy radę i nie będą nam się tu włóczyć, dzieci kraść i kóz wykorzystywać do sobie tylko wiadomych celów. Budujemy mur, który oddzieli nas od Białorusi i ochroni przed ewentualną powtórką.

Dzisiaj otwieramy szeroko ramiona. Na Ukrainie wojna. Uchodźcy welcome! Przyjmiemy każdego, kto musi uciekać przed wojną. Nie bójcie się, pomożemy, damy dach nad głową, nakarmimy. Jesteście tacy jak my!

Te dwie sytuacje nie są identyczne, ale porównując je czuję ogromny dysonans. Ukrainiec, Syryjczyk, Irakijczyk to tylko nazwy, naklejki, które nosimy na czole tylko dlatego, że urodziliśmy się w tym a nie innym miejscu. Pod spodem każdej naklejki jest człowiek. Taki sam. Każdy boi się wojny. Nikt nie chce uciekać ze swojego domu. Głód dotyka każdego tak samo. 

Miałam łzy w oczach widząc głodne dzieci śpiące w lesie na granicy białoruskiej. I nie przeszkadzało mi, że mają ciemną skórę. Mam łzy w oczach widząc zagubioną staruszkę siedzącą przed palącym się blokiem w okolicach Charkowa. 

Wojna, głód, przemoc wszystkich dotyka tak samo, to my w tym „lepszym świecie” pozwalamy sobie na segregację. Wybieramy tych, którym warto pomagać. Wystarczy rzucić okiem do internetu i porównać wpisy na forach z przed kilku miesięcy i teraz.

Nie da się tych sytuacji porównać 1:1, ale może warto sobie przypomnieć o „tamtych” uchodźcach, ozdabiając profil na fb niebiesko-żółtą flagą?