2022 się wreszcie skończył

Dla mnie 2022 był złym rokiem, smutnym, pełnym strachu i pożegnań. W styczniu pożegnałam ostatniego stryja, w kwietniu mamę. To był dziwny rok, straty, odkrywanie na nowo siebie, budowanie zupełnie nowej rzeczywistości. Kiedy nie mam już nikogo, kto może mnie nazwać swoim dzieckiem, jestem ostatecznie i nieodwołalnie dorosła. Chociaż ostatnie kilka lat i tak to ja byłam tą stroną, która podejmuje wiele decyzji, która się opiekuje i dogląda, dba o drobiazgi, pilnuje terminów.

Wojna, która zaczęła się w lutym, przeczołgała mnie psychicznie. Najpierw byłam gotowa uciekać, potem starałam się pomagać.  Wolontariat na PKP dał mi poczucie sensu, ale napełnił mnie też ogromnym smutkiem. Nie można było spokojnie patrzeć na ludzi uciekających z domów z jedną walizką.

W 2022 zaczęłam „przygodę”z serotoniną, mój stan psychiczny bardzo tego potrzebował. Nastrój mi się zdecydowanie poprawił, mam więcej spokoju w sobie, szybciej się wyciszam, trudniej wyprowadzić z równowagi. 

Zmieniłam agencję, dla której piszę i moje zarobki zdecydowanie się poprawiły, mimo tego, że czas pracy pozostał na podobnym poziomie. Jednak ciągle nie na tyle, żeby zacząć samodzielną DG.

Udało się nam wyremontować kuchnię! To chyba największy sukces 2022 roku. Trwało to ponad dwa miesiące, ale mamy nowoczesną i elegancką kuchnię.

Na świecie coraz cieplej, dzisiaj 10°C, to nie jest normalne. Niby lubię, kiedy jest ciepło, ale wszystko ma swój czas, zimą powinno być zimno.

2022 to też pożegnania wielu ważnych postaci, królowa Elżbieta, Benedykt XVI, Pele, a z naszego podwórka dwóch Jerzych Urban i Połomski. 

Nowy rok, nowe wyzwania i oczekiwania. Podobnie jak już od kilku lat, nie robię postanowień, staram się zmieniać to, co da się zmienić i akceptować to, czego zmienić nie potrafię. coraz częściej udaje mi się doceniać tu i teraz, bez żadnej filozofii, po prostu być. 2023, oby nie był gorszy od 2022, tyle mi wystarczy.